poniedziałek, 27 stycznia 2014

7-miesięczny podwodny chrupko(wszystko)-żerca

Narzekałam, narzekałam, więc teraz w ogóle mi zdjęć nie robią. Halo? Co to, zbrzydłam? Spowszedniałam? Zupełnie nie rozumiem takiego zachowania... Kręcą mi teraz jakieś filmiki, a potem je oglądają jak najęci, śmieją się jak głupki do ekranu, kiedy ja siedzę sobie obok zapomniana. Gdzież tu sens, gdzież tu logika?
Podobno przespałam Sylwestra. Nie wiem, bo spałam. Powiadają, że jak się spędza Sylwestra, taki będzie cały następny rok, ale to bujda jest - czuć na kilometr, przecież teraz o - nie śpię! Ha! Mama twierdzi, że ostatnio śpi mi się zdecydowanie lepiej, ta, jasne - to chyba jej się śpi lepiej. A kto mnie zapyta? I tak jest progress, bo tata się zorientował, że potrzebuję drzemek w ciągu dnia - tak, co najmniej dwóch! W końcu, a mówiłam już od początku, dlaczego nikt mnie nie słuchał?
Jakoś od miesiąca rodzice namiętnie próbują mnie utopić. Co niedziela zabierają mnie w miejsce, gdzie jest tyle wody, że nawet tuzin moich wiaderek do kąpania by jej nie pomieściły. Ba! Nawet dwa tuziny o.O I wyobraźcie sobie, że oni normalnie mnie tam całą zanurzają. Całą, tak, głowę też. I się za każdym razem dziwią, że nie protestuję, nie marudzę. Bo jednego nie wiedzą - powiem Wam w tajemnicy - toć ja więcej niż pół życia spędziłam w wodzie i wiem, że nie należy wtedy wdychać powietrza. Że im to trzeba było wbijać do głowy przez lata, to nie znaczy, że ja też taki tłumok jestem.










piątek, 10 stycznia 2014

Gosiak portretowo

Nie wiem, co to za specjalna okazja, ale w pewien całkiem zwyczajny piątek przyszedł do nas taki pan jeden i oświadczył, że będzie mi robił zdjęcia. Bo to ja mam mało zdjęć? - myślę sobie. Ale, ok, nic nie mówię, żeby wiochy nie robić. Mama w pośpiechu mnie przebrała z wygodnych dresików, w ciasnawą sukienkę, a tajemniczy pan w rzeczy samej - wyciąga aparat i dawaj mi zdjęcia robi... Trochę zdezorientowana byłam, a oni martwią się, że taka smutna i że mało się uśmiecham. No to przyszedł tata z naręczem miśków różnej maści rodzaju i że będą mnie rozśmieszać. Podobnego obrazka rozpaczliwego komizmu w wykonaniu moich rodziców to ja jeszcze nie widziałam - nie chcąc przeciągać ich udręki wzięłam i się parę razy zaśmiałam, nie? Wiem, że to takie trochę wymuszone było, ale nie każdy rodzi się modelarką. Modelką? Mniejsza o większość.