środa, 27 sierpnia 2014

Jestem tuptusiem!

Moje pierwsze urodziny jawią się jako mgliste wspomnienie, a moi leniwi rodzice dopiero wrzucają foty z tortem. W ogóle uznali, że będą teraz aktualizować mojego bloga raz na 2 miesiące. Skandal! Gdzież się podziała ta matka, która wstawała bladym świtem do pracy, by jak najszybciej być z powrotem ze mną, gdzie się podział ten ojciec, który z namaszczeniem przygotowywał dla mnie posiłki i ścigał się z mamą, kto idzie ze mną spacer. Teraz zapomnij, posłali mnie do żłobka! Nie to że mi tam źle, wręcz przeciwnie, ale widać, że rodzice chyba przestali mnie traktować jako objawienie XXI. wieku. Niesłusznie.
No dobra przyznaję, raczkowanie było lamerskie, tak samo łażenie przy meblach. Teraz moi mili możemy sobie pospacerować ramię w ramię. Śmiejesz się niegrzecznie, moja wina, że ci tak wysoko ramiona wyrosły?
Jak na samodzielnego i samowystarczalnego człowieka przystało bez problemu potrafię bezpiecznie zejść ze wszystkiego, na co udało mi się wdrapać, przede wszystkim mam tu na myśli schody, kanapę, łóżka i stoliczki. Podjęłam się również prób zejścia z miejsc, na które mnie posadzono, czyli stół i blat kuchenny, ale utwierdziły one mnie tylko w przekonaniu, że nie należy tak robić. Piszę Wam o tym, nie żeby się chwalić, tylko Was ostrzec, byście sami tego nie próbowali ;)

Rabarbar - smaczna przekąska :D

Trzeba posprzątać na przybycie moich urodzinowych gości :D

Halo, Babciu, o której będziesz?

Nie chciałam dmuchać, żeby nie napluć ;)

To z nimi wytrzymałam już rok!

A no bo jabłka zaczęłam też jeść...

Blat - moja ulubiona miejscówka do siedzenia...

... i stania, ale o tym ciiiii ;)

Schodzić można tak...

... i tak :D

Relaks na kanapie po ciężkim dniu ^_^

Mój karmnik okazał się idealnym chodzikiem

Tak właśnie wciąż próbują mnie utopić.

Ale ja się nie daję...

...nawet jak ciągną mnie za nogę.

Tu wyprowadzam mamę na spacer.

Ale jak dla mnie szła zdecydowanie za wolno.

Tata też nie nadąża -_-