piątek, 27 grudnia 2013

Pół roku odwróconego zająca =3

Że mi w pierwszej kolejności wyrosły zęby na dole, to nazwali mnie odwróconym zającem... Ciekawe które im pierwsze wyrosły, ciekawe... Zające zakamuflowane jedne z drugim.
A wiecie, że mam nogi? Takie fajne, długie i zmieniają kolory, a od czasu do czasu na ich końcówkach dodatkowo pojawiają się takie cosie, które można zdejmować! I zakładać? Nie, nie - przynajmniej, ja się w to nie bawię. Kto co lubi, nie?
I pełzam :) Póki co w kółko, ale już to mi daje spore pole manewru. Nic się już przede mną nie ukryje! A przemieszczam się poprzez turlanie, także no. Czysto ma być. Bo jak nie, to zjem brudne. No!
Łapki, łapki - najfajniejsze akcesorium, którymi obdarzyła mnie natura! Czego nie można nimi zrobić, chwycić, obejrzeć, pociągnąć, włożyć do buzi (tak, do buzi wciąż się da włożyć wszystko). Samymi łapkami też się fajnie bawi. Ogólnie są kul.













środa, 27 listopada 2013

5 miesięcy mam

5 miesięcy = 72 cm = 7,2 kg = 2 ząbki out. Od kiedy córką z rana opiekuje się tatuś vel Hodor!, dziecię śpi co najmniej do 8:00, jeść dostaje najwcześniej o 9:00-10:00, zajada się kleikiem w różnych konfiguracjach z jabłuszkiem i mleczkiem, niezwykle radośnie spędza sobie przedpołudnia, by potem odbić sobie na mamusi, która ni stąd ni zowąd pojawia się w domu ok. 14:00 i oczywiście że nie może się doczekać, by resztę dnia spędzić w tak miłym gosiotowarzystwie. Uwaga, uwaga, kto chce się wkupić w łaski i zostać zakwalifikowanym do kręgu "tych_fajnych_na_widok_których_się_nie_boję", najwyższy czas, by odwiedzać Gosiaka częściej niż przyzwoitość by na to wskazywała. Że to zaproszenie było, jakby co ;)






















sobota, 26 października 2013

Czwarty miesiąc za nami

1. Jestem Dzieckiem Bożym! Jak to się stało, już nie pamiętam, bo pamięć mam dobrą, ale strasznie krótką. Mówią, że płakałam, ale to ściema jakaś, bo przecież ja nie umiem płakać.
2. Rodzice jakimś dziwnym, pokrętnym i zupełnie nielogicznym tokiem myślowym ustalili, że powinnam jeść nie częściej niż co 2,5 godziny, a nie - jak do tej pory - co 2. Że niby tak wygodniej będzie. Tak? To niech mają - koniec z dziesięcioma godzinami nieprzerwanego snu. Albo wóz albo przewóz moi drodzy :P
3. Wszystko, ale to absolutnie wszystko da się włożyć do buzi. Od kiedy potrafię całkiem sprawnie chwytać, korzystam z tego faktu jak tyko coś mi wpadnie do rąk. Skąd te przedmioty w moich rękach się biorą? Nie mam zielonego pojęcia, ale kiedyś pewnie się dowiem.
4. Miesiąc temu zaczęłam ssać kciuka, teraz ogłaszam, że przeszłam na kolejny poziom wtajemniczenia - potrafię ssać swój własny język. I nawet wargi swoje też potrafię :D